O koronawirusie

Gdy dyskutowano o tym czy koronawirus istnieje, czy nie; o tym czy jest niebezpieczny, a nawet śmiertelnie niebezpieczny, czy nie, stałem (i nadal stoję) na następującym stanowisku: COVID jest śmiertelnie niebezpieczny, to nie zwykły wirus, lecz coś w rodzaju dżumy nowego pokolenia.
Dlatego popierałem: a) lockdown; b) noszenie masek; с) izolację; d) opuszczanie miast; e) rezygnację ze spotkań i kontaktów; f) zamknięcie wszystkiego, co może (i powinno) być zamknięte; g) zakaz przemieszczania się; h) rezygnację z podróży i wielu innych rzeczy. Wszystko to decyzje niewygodne, nieprzyjemne i trudne, lecz w obliczu dżumy uzasadnione.
Nie wierzyłem ani przez chwilę i nadal nie wierzę w to, że „COVID nie istnieje, że to zwykła infekcja, wymysł Rządu Światowego i manipulacje statystyczne, by narzucić nam kody QR”.
Broń biologiczna
Gdy zastanawiano się czy jest to choroba naturalna czy sztucznie wyprodukowana, byłem przekonany (i nadal jestem), że stworzono ją sztucznie. Najprawdopodobniej jest to broń biologiczna opracowana w Stanach Zjednoczonych i wypuszczona w Wuhanie. Jak się okazuje, jeszcze przed wybuchem w Wuhanie były zachorowania w Europie, lecz nie kwalifikowano ich jako przypadków COVID, bo nie było jeszcze pandemii.
Czy zastosowanie broni biologicznej było świadome, czy przypadkowe? Sądząc po względnym braku przygotowania globalnych (zachodnich) elit, było ono przypadkowym. Oczywiście, będą się one starały ze wszystkiego osiągnąć korzyści, jednak chaotyczność ich działań i brak jasno postawionego celu nie pozwalają na twierdzenie o świadomym użyciu broni biologicznej.
Odporność zbiorowa
To moim zdaniem zdecydowanie nieprawidłowe podejście. Zarażenie wszystkich wcale nie doprowadzi do odporności. Dlatego, że nie jest to zwykły wirus. Zresztą, i z wirusami nie byłoby to takie proste. Współczesna medycyna to wróżenie z fusów, swego rodzaju „magia eksperymentalna”. Najważniejsze jest w niej nadanie jednostce chorobowej i lekarstwu najbardziej wyszukanej oraz skomplikowanej nazwy; może to podziała.
Chiny postąpiły inaczej. Odizolowały i zlikwidowały wirus (być może i jego nosicieli) we wczesnym stadium. I postąpiły całkowicie słusznie. Kiedy ludzkość wymrze od odporności zbiorowej, Chińczycy wyjdą z lockdownu i wezmą sobie „w spadku” całą Ziemię.
Szczepienia
Tutaj rozchodzą się moje drogi ze „świadkami COVID”, z którymi do tej pory się zgadzałem. COVID istnieje i jest straszny, jednak szczepionki przeciwko niemu, niestety, nie ma. Mam na myśli działającą szczepionkę. Skoro mówimy o broni biologicznej, lub czymś podobnym do HIV, to żadnej szczepionki na to nie może być. Antidotum albo nie powstało, albo przechowuje się je w tajemnicy.
To, co dzieje się wokół szczepionek, to:

geopolityka (zachodnie szczepionki przeciwko naszej i cały PR wokół tego);
polityka (nasza szczepionka jest lepsza i zaraz to udowodnimy, ale żeby to zrobić musimy zwiększyć liczbę zaszczepionych szczęśliwców);
korupcja (cóż, jest to u nas obecnie główna motywacja każdego, jakkolwiek wysoko postawionego urzędnika);
biurokratyczne karierowiczostwo (kto zaszczepi więcej i lepiej niż inni);
biznes (szczepienia jako warunek wznowienia funkcjonowania niekoniecznie niezbędnych do życia instytucji w rodzaju restauracji, centrów handlowych, siłowni itd., a to oznacza zysk, który w kapitalizmie rozstrzyga o wszystkim.

Unicestwienie lub uratowanie społeczeństwa nie powinny być sprawami rozpatrywanymi pod kątem tak przyziemnych kryteriów. A przecież szczepionki nie ma, a w jej miejsce proponuje się masową społeczną sugestię. Jeśli przyjmiemy, że to, co dziś określa się mianem „szczepionki” rzeczywiście nią jest, to nikt już prawdziwej szczepionki nie będzie poszukiwać. Zaczęło się od okłamywania innych, a skończy na okłamywaniu samych siebie.
Ponowne szczepienia
Głośno brzmią apele o kolejne szczepienia się, które kuszą w zamian określonymi zachętami, takimi jak kody QR, a nawet udział w grze o samochód. To już naprawdę historia z jakiegoś prawdziwego epic fail. Gdy tylko uznano, że długo nie da się ukrywać, iż „szczepionka to blef”, od razu pojawiła się prognoza zagrożenia ze strony „nowych szczepów wirusa” i konieczności wielokrotnego szczepienia się. W połączeniu z błędnym celem, jakim jest odporność zbiorowa (w stylu: zaraźmy wszystkich dżumą dymieniczną!), obowiązkowe kolejne szczepienia wyglądają naprawdę złowróżbnie.
Recepta
Co zatem robić, jeśli mam rację? Moim zdaniem, wyjście jest następujące:

wprowadzenie stanu wyjątkowego;
ratowanie tego, kogo jeszcze można ratować;
prowadzenie prac nad skutecznym antidotum (przy jednoczesnej całkowitej likwidacji skorumpowanych urzędników, zarabiających na ogólnonarodowym / ogólnoświatowym cierpieniu);
obowiązkowe i świadome unieruchomienie kapitalizmu (prawa zysku są niezgodne z logiką ocalenia);
zamknięcie granic;
ustanowienie otwartej dyktatury opartej na armii i zdrowej części służb specjalnych.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo niepopularna byłaby taka droga. Przedstawiłem jednak na jej rzecz racjonalne argumenty, hipotezy i ciągi wnioskowania, które znajdują się w obszarze możliwym do zweryfikowania przeze mnie.
Naród czuje wyraźnie, że coś tu jest nie tak.
I naród ma rację. Wszystko jest nie tak. Ale od tego wcale nie staje się lżej.
tłum. Mateusz Piskorski