Der Arbeiter (o Erneście Jüngerze)

Ernst  Jünger – największy współczesny pisarz niemiecki, którego twórczość literacka i losy polityczne są klasycznym symbolem wszystkiego, co awangardowe, żywotne i nonkonformistyczne w kulturze europejskiej XX wieku. Uczestnik i świadek dwóch wojen światowych, jeden z głównych teoretyków niemieckiej Rewolucji Konserwatywnej lat 20-tych i 30-tych, będąc źródłem natchnienia dla narodowych socjalistów, szybko stał się „prawicowym dysydentem” po dojściu Hitlera do władzy, przeżywszy okres niełaski w okresie nazistowskiego totalitaryzmu, w nie mniejszym stopniu podległ ostracyzmowi ze strony zwycięzców podczas „denazyfikacji', przezwyciężywszy swoim talentem i głębią swojej myśli przesądy „demokratów” - Jünger zasadnie uważany jest dziś za symbol XX wieku, wyraziciela odczuć nie po prostu „straconego pokolenia”, ale „straconego stulecia”, pełnego dramatycznej i pełnej pasji walki ostatnich sakralnych poruszeń życia narodu przeciw duszącemu profanizmowi uniwersalistycznej technokratycznej współczesności.

Erotyzm i imperium

Obecny stan rzeczy w naszym kraju charakteryzuje się nie tylko przeciwieństwami wielu stanowisk politycznych i ekonomicznych, nie tylko zróżnicowaniem etnicznych, socjalnych i kulturowych orientacji tych czy innych sił, lecz także głębokim przeciwieństwem dwóch fundamentalnych ideologii, dwóch obrazów świata, każdy z których zawiera w sobie całe spektrum odcieni i barw. Nie chodzi jedynie o w pełni sformułowane i jasno wyrażone intelektualnie doktryny, jak ma to miejsce w przypadku konkretnej teorii politycznej, chodzi o pewne „korzenie metafizyczne”, które warunkują same podstawy tych lub innych typów ludzkich. Jeśli wcześniej mówiono o „przeciwnościach klasowych” (lub o „walce klasowej”), to dziś częściej mówi się o „przeciwieństwie typów”, o walce dwóch globalnych modeli archetypicznych, dzielących społeczeństwo na „naszych” i „nie-naszych”. Przeciwieństwo to ma miejsce nie tylko u nas, lecz i w innych krajach, ale wyjątkowość naszego kraju i naszego społeczeństwa leży w tym, że wielorakie aspekty są tu odkryte i obnażone do końca, spór ideologiczny ma globalny charakter i ideologiczne „typy” zmuszone są wyciągać i odkrywać najgłębsze podstawy swoich pozycji. Z takim otwarciem nie spotkamy się z pewnością w innych krajach. Być może dlatego nasz czas jest szczególnie cenny, gdyż Rosja stała się ponownie polem walki globalnych sił. Powróciliśmy do Historii, i co więcej, do tego jej punktu, w którym ogniskują się jej decydujące prądy.

Pewne sugestie dotyczące perspektyw Czwartej Teorii Politycznej w Europie

Przejście od liberalizmu do Czwartej Teorii Politycznej jest najtrudniejszą drogą, ponieważ Czwarta Teoria Polityczna jest przeciwieństwem wszystkich form liberalizmu. Liberalizm jest sednem nowoczesności, tymczasem Czwarta Teoria Polityczna uznaje nowoczesność za absolutne zło. Liberalizm, który obiera sobie za główny podmiot jednostkę i wszystkie wartości i programy które się od niej biorą, uznawany jest za wroga. By przyswoić sobie Czwartą Teorię Polityczną (4PT), liberał powinien ideologicznie zaprzeczyć samemu sobie i odrzucić w całości liberalizm i jego twierdzenia.

Liberał jest indywidualistą. Jest niebezpieczny tylko wtedy gdy jest ekstrawertyczny, ponieważ będąc takim, niszczy swoją wspólnotę i więzy społeczne, którymi jest związany. Będąc introwertykiem, liberał jest mniej niebezpieczny, ponieważ niszczy jedynie samego siebie. I jest to dobre: jest wówczas o jednego liberała mniej.

Wojna z Rosją w wymiarze ideologicznym

Wojna z Rosją jest obecnie najszerzej omawianą kwestią na Zachodzie. Wciąż jest jeszcze propozycją i możliwością. Może się stać rzeczywistością w zależności od decyzji podjętych przez wszystkie strony zaangażowane w konflikt ukraiński – Moskwę, Waszyngton, Kijów, Brukselę. Nie chcę tu omawiać wszystkich aspektów oraz historii tego konfliktu. Proponuję zamiast tego analizę jego głębokich korzeni ideologicznych. Moja wizja głównych wydarzeń jest oparta na Czwartej Teorii Politycznej, której podstawy opisałem w swojej książce pod tym samym tytułem kilka lat temu. Zbadam więc wojnę Zachodu z Rosją nie pod względem oceny jej ryzyka, zagrożeń, problematyki, kosztów i konsekwencji, ale pod względem jej ideologicznego sensu na skalę globalną. Będę miał na myśli sens takiej wojny, a nie samą wojnę (prawdziwą lub pozorną).

Święci żandarmowie Europy

Dlatego Rosja nie zatrzyma się w swoim wyzwoleńczym marszozrywie na terytorium Krymu, ani na Dnieprze, ani nawet na zachodnich granicach eks-Ukrainy. Naszym celem jest wyzwolenie Europy od atlantyckich okupantów, tych samych, którzy doprowadzili do katastrofy w Kijowie i oddali tam władzę przestępczej juncie. Naszym celem jest wielkokontynentalna walka wyzwoleńcza. Najpierw bitwa o Europę. Także w egoistycznych celach zabezpieczenia sobie odpowiednich granic, będziemy zmuszeni wyzwolić Europę – przy tym całą, nie tylko środkową, ale i zachodnią. Prowokacja USA w bezpośredniej bliskości Rosji i awanturnictwo Victorii Nulland, która pokazała swój prawdziwy stosunek do Europy, zmusiły nas do wejścia na drogę aktywnego sprzeciwu wobec atlantyckiej dyktatury. Rewolucja ma swój początek, ale nie ma końca. W bitwie o Europę walczymy jednak nie o Europę rosyjską, ale o Europę europejską, o wolną Europę, o Europę ducha, kultury, tradycji i etnosów. Aby zapewnić sobie samym bezpieczeństwo, Rosjanom przyjdzie udzielić pomocy Europejczykom, by ci odzyskali władzę w swoje ręce. Wszystko to dopiero się zaczyna. Dlatego ośrodki aktywnego oporu przeciwko amerykańskiej hegemonii będą powstawać nie tylko na Krymie, we wschodniej Ukrainie, w zachodniej Ukrainie, ale i w samej Europie.

Nazywaliście nas „żandarmem Europy”. Rzeczywiście, jesteśmy nim. Jesteśmy żandarmami. Stoimy na straży porządku, konstytucji, prawa i bezpieczeństwa. Karzemy przestępców i zakuwamy w kajdany buntowników. Stoimy na straży zdrowej rodziny i sprawiedliwości. Bronimy kultury i ducha. Wiary i moralności. Tożsamości i Tradycji.

Jesteśmy świętymi żandarmami. I idziemy do was. Na zachód. Broniąc naszych granic. 

Ukraińska lekcja. O dezaktualizacji trzeciej teorii politycznej

…i jej refutacja z perspektywy czwartej teorii politycznej

Stanowisko czwartej teorii politycznej musi być przeciwne: ludność państwa nie może być przyczyną sprawczą polityki, ale jej przyczyną materialną (obok zasobów naturalnych). Przyczyną sprawczą musi być władca, zaś przyczyną celową – porządek. Lud nie jest zatem podmiotem pierwotnym polityki, tylko surowcem z którego władca (podmiot zarówno pierwotny, jak i bezpośredni polityki) tworzy ład odwzorowujący na ziemi zamysł boski.

Kategoria narodu, będąca kategorią polityczną, musi zostać zastąpiona kategorią etnosu, będącego niepolityczną kategorią tożsamościową, dla której podstawowymi wyznacznikami są pokrewieństwo definiowane poprzez patrylinearne związki genealogiczne, wynikające stąd patriarchat i hierarchicznie ustrukturyzowana wspólnotowość, a także zakorzenienie w konkretnej ziemi i związanie z konkretnym krajobrazem i typem przestrzeni.

W konflikcie społeczeństwa obywatelskiego z państwem, zwolennicy czwartej teorii politycznej opowiadają się za zorganizowaniem - i tym samym poniekąd pochłonięciem – społeczeństwa obywatelskiego przez państwo, w wyniku czego powstanie heglowska synteza w postaci organicznej monarchii.

URATUJE NAS TYLKO NACJONALIZM MIŁOŚCI

Po upadku ZSRR, Rosją wstrząsnął szereg poważnych konfliktów międzyetnicznych. Nie były to tylko jakieś incydenty obyczajowe z udziałem podpitych mężczyzn. Chuligaństwo to rzecz zwyczajna w każdym kraju i Rosja nie jest tu wyjątkiem. Inna sprawa, kiedy pijackie bójki albo wybryki chuliganów zamieniają się w zatargi na tle etnicznym, i zamiast „zwykłych” ordynarnych przekleństw pod adresem uczestników bójki, miotane są obelgi obrażające ich za przynależność etniczną. Wtedy mamy do czynienia nie z głęboką obrazą drugiego człowieka, lecz z zupełnie innymi mechanizmami – mechanizmami tożsamości kolektywnej.

Spontaniczna bójka, spontaniczne starcie, które nabiera charakteru międzyetnicznego i dotyczy kwestii tożsamości etnicznej, niczym benzyna zapala całą sytuację społeczną, zaognia waśnie międzyetniczne, prowokuje burzliwe i niekontrolowane reakcje wyboru stanowiska – „po czyjej jesteś stronie, tych czy tamtych?”. To określenie „swój-obcy” należy do kategorii głębokich cech ludzkiej osobowości, pochodzi z samej podstawy instynktownego zachowania ludzkiej istoty. Wykorzenienie tego jest niezmiernie trudne, a w zasadzie chyba nie ma powodów, by to robić.

Wchodzimy w fazę globalnej destabilizacji

Arabska Wiosna nie ma wpływu na interesy samego świata arabskiego. Arabska Wiosna, to manipulacja amerykańskich strategów dla zmiany równowagi sił na Bliskim Wschodzie. Celem arabskiej wiosny jest podtrzymanie tego, co we współczesnej geopolityce zwie się regionalnym subimperializmem, to znaczy podtrzymanie sojuszników USA, którzy jednak wychodzą z innych teoretycznych założeń. Takimi subimperialistycznymi siłami na Bliskim Wschodzie są Katar i Arabia Saudyjska (spośród krajów arabskich), a ponadto Turcja. Kraje te występują jako pośrednicy przy  prowadzeniu operacji podejmowanych w interesie Stanów Zjednoczonych. Podczas tych operacji zrealizowane zostały przewroty w Tunezji, w Egipcie, gdzie do władzy doszły koalicyjne ugrupowania zorientowane albo bezpośrednio na USA (to tak zwani demokraci), albo na Arabię Saudyjską i Katar (to znaczy na ich systemy geopolityczne).

Intelektualna pustka starej prawicy

Prawica nigdy nie przepadała za intelektualistami. Nie jest niczym dziwnym fakt, że wyrażenie „lewicowy intelektualista” od dłuższego czasu jest tautologią. Dla wielu prawicowców intelektualiści są po prostu nie do zniesienia. Wyobrażają ich sobie jako rozłożonych na szezlongach świętoszków, którzy wyrywają muchom skrzydełka, dzielą włos na czworo i wydają książki opisywane niezmiennie jako nudne i niestrawne. Myślenie takie rozpowszechnione jest w wielu środowiskach. Według libertarian intelektualiści cierpią na brak kontaktu z rzeczywistością. Zdaniem aktywistów, intelektualiści tracą czas na rozważania w obliczu „stanu wyjątkowego” wymagającego działań.

Słyszałem takie opinie przez całe życie. Jeśli spróbujemy doszukać się w tej postawie pozytywów, możemy uznać, że prawicowcy okazują prawdziwą troskę o konkretne fakty, szczere znudzenie bezużytecznymi i czysto intelektualnymi abstrakcjami, pragnienie ustanowienia prymatu duszy nad duchem, organicznego nad teoretycznym, nadzieję (zawsze płonną) na powrót do prostszego życia itd. Prawica jest bardziej wrażliwa na cechy ludzkie niż możliwości intelektualne. Woli podziwiać niż rozumieć. Prosi o przykłady, nie o lekcje. Ceni styl, gest i odwagę. Nie ma w tym nic złego. Społeczeństwo złożone z samych intelektualistów byłoby nie do zniesienia. Problemem polega na tym, że kiedy postawa taka zostaje usystematyzowana, prowadzi do unikania wszelkiej doktryny, odrzucenia jakiegokolwiek wysiłku umysłowego.

Co zrobi Rosja?

Manuel Ochsenreiter: Panie Profesorze, świat stoi teraz w Syrii przed największym kryzysem międzynarodowym od czasu upadku Bloku Wschodniego w 1989/90. Waszyngton i Moskwa znalazły się w pośredniej konfrontacji na syryjskiej ziemi. Czy jest to nowa sytuacja?

Aleksandr Dugin: Musimy patrzeć na walkę o władzę geopolityczną jako stary konflikt pomiędzy siłami lądu reprezentowanymi przez Rosję i siłami morza reprezentowanymi przez USA i jego partnerów z NATO. Nie jest to nowy fenomen; jest to kontynuacja starej geopolitycznej i geostrategicznej walki. Lata ’90 były czasem wielkiej porażki sił lądu reprezentowanych przez ZSRR. Michaił Gorbaczow odmówił kontynuacji tej walki. Był to rodzaj zdrady i rezygnacji w obliczu świata jednobiegunowego. Ale z prezydentem Władimirem Putinem po roku 2000 nadeszła reaktywacja geopolitycznej tożsamości Rosji jako siły lądu.

 

Tradycja przeciw Ponowoczesności

  1. W tradycjonalizmie jako w filozofii i w światopoglądzie istnieje komponenta wyraźnie rewolucyjna. U Evoli jest ona wyrażona wyraźnie (teza o powstaniu przeciw światu współczesnemu). Ale u Guénona jest ona także obecna w nie mniejszym, jeśli nie w większym stopniu (w tym sensie adekwatny jest tu artykuł René Alleau Guénon i Marks). Dwie formy – współczesność i Tradycja – są sobie w pełni przeciwstawne. Dlatego tradycjonalista stoi świadomie w opozycji wobec świata współczesnego (jak biel wobec koloru, marksista wobec kapitalisty itd.). Świat współczesny ma przewagę, zatem tradycjonalista jest powstańcem, rewolucjonistą, wojownikiem przeciw „ciemnemu wiekowi”.
  2.  Dziś na Zachodzie nie zawsze ma to miejsce. Tradycjonalista może tam być społecznym konformistą lub marginalnym neospirytualistą. To zachodzące tam zanieczyszczenie tradycjonalizmu tym, wobec czego powinien być on antytezą – przez świat współczesny. To anomalia, jeśli tradycjonalista nie jest w pełni powstańcem, nie jest on wówczas tradycjonalistą. Evola uważał że walczyć trzeba zawsze i walczył. Guénon uważał że wszystko stracono wraz z człowieczeństwem, i zerwał z nim(удалился от него), miotając na niego z Kairu gromy gniewu. Żaden z nich nie został urzędasem lub trybikiem w machinie świata współczesnego. Ten, kto został, jest zdrajcą tradycjonalizmu i powinien być z niego wykreślony.

WYŻEJ NIŻ ATLANTYK I EURAZJA: EUROPA

Podczas ostatnich skurczów systemu jednobiegunowego które wstrząsnęły światem mieszając w geopolityce, jeszcze wyraźniej ujawnił się podskórny i nigdy nie wyblakły konflikt pomiędzy siłami tellurycznymi a siłą oceaniczną. W kontekście stosunków międzynarodowych, narastający konflikt pomiędzy Wschodem a Dalekim Zachodem świata staje się coraz ostrzejszy, podczas gdy narody i kraje przestrzennie makrokontynentalne na nowo odkrywają swoje własne, naturalne powołanie imperialne, rozciągając swoje wpływy dla utworzenia własnych rozleglejszych obszarów regionalnych, by osiągnąć większą stabilność i ostatecznie stworzyć sobie możliwość ponownego pojawienia się na scenie polityki międzynarodowej, stając się na powrót pionkami na wielkiej globalnej szachownicy.

Globalny Sojusz Rewolucyjny: Manifest

 Żyjemy pod koniec cyklu historycznego. Wszystkie procesy konstytuujące sens historii znalazły się w logicznym impasie.

Koniec kapitalizmu. Rozwój kapitalizmu osiągnął swoją naturalną granicę. Światowy system gospodarczy może zrobić tylko jedną rzecz – zapaść się w otchłań. Poprzez postępujący wzrost znaczenia instytucji czysto finansowych – wpierw banków, później bardziej złożonych struktur giełdowych – współczesny system kapitalistyczny wziął całkowity rozbrat z rzeczywistością, z równowagą popytu i podaży, ze stosunkiem produkcji do konsumpcji, z prawdziwym życiem. Całe bogactwo świata na skutek zawiłych manipulacji i budowy piramid finansowych znalazło się w rękach światowej oligarchii finansowej. Oligarchia doprowadziła nie tylko do dewaluacji pracy, ale także kapitału połączonego z rynkami podstawowymi, opanowała leasing finansowy i doprowadziła do spętania wszelkich sił ekonomicznych przez bezosobową, ponadnarodową, ultraliberalną elitę. Abstrahując od tego co sądzilibyśmy o kapitalizmie, jest jasne, że cały ten system nie przechodzi kolejnego kryzysu, lecz znajduje się na skraju załamania.
Niezależnie od tego w jaki sposób globalna oligarchia będzie usiłowała ukryć załamanie systemu przed światowymi masami, ludzie w coraz większym stopniu będą podejrzewać jego nieunikniony charakter, a także to, że globalny kryzys finansowy spowodowany przez upadek amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych i niektórych banków jest zaledwie preludium światowej katastrofy.
Katastrofa ta może być odłożona w czasie, jest jednak nieunikniona i nie da się jej zapobiec. Światowa gospodarka w swej obecnej formie jest skazana na zagładę.

Kto steruje amerykańską polityką?

 W niekończących się groteskowych i pojawiających się na każdym nieomal kroku wręcz obłędnych konstrukcjach konspirologów to tu to tam przeziera głęboka i złowieszcza rzeczywistość, do której jednak nie jest tak łatwo się dobrać. Z punktu widzenia politologii w pełni racjonalnej, to gwałtownie rosnące zainteresowanie jest w pełni wytłumaczalne. Prawnik i filozof niemiecki Carl Schmitt mówił o istnieniu w społeczeństwie współczesnym dwóch typów władzy – władza bezpośrednia (potestas directa) i władza pośrednia (potestas indirecta). Właśnie ta władza pośrednia, oparta na grupach niesformalizowanych, klubach, towarzystwach pozarządowych i fundacjach, oraz strukturach lobbystycznych i zwłaszcza ŚMP (środkach masowego przekazu), staje się przedmiotem szczególnej, czasami nadmiernej uwagi konspirologów. Oczywiście, podstawowe decyzje podejmowane są przez głowy państw, rządy, parlamenty, instancje sądowe. Gdzie są jednak te decyzje przygotowywane? Kto wypracowuje strategię dużych państw na dziesięciolecia lub wręcz stulecia? Skąd się biorą podstawowe elementy tych strategii?

Z reguły, wszystko to jest dość trudno wyjaśnić jednoznacznie i uwaga analityków sama z siebie stopniowo przemieszcza się na kluby nieformalne, grupy wpływu, oraz na sferę służb specjalnych, których działalność jest świadomie okryta mrokiem i tajemnicą. Tajne towarzystwa i służby specjalne w języku angielskim brzmią bardzo podobnie – secret service i secret society. A gdy dodać do tego analizę „władzy czwartej” – tak zwanych „niezależnych” ŚMP- teoretycznie niezależnych od trzech klasycznych instancji władzy w demokracji (władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej) – ale zależnych od innych licznych czynników- w pierwszej kolejności od specyfiki samego zawodu dziennikarza (gdzie zgodnie z Mac Luhanem „media is a message” – „same ŚMP stają się treścią tego, co one nadają”) , to otrzymamy dziedzinę ogromną i nadzwyczaj zagmatwaną, mętną, której mechanizm nie jest przezroczysty, a wpływ na społeczeństwo, politykę, kulturę, historię – ogromny.

O potrzebie Czwartej Teorii Politycznej

Obecny globalny kryzys finansowy stanowi zwieńczenie szkód poczynionych przez ideologię liberalną, która po pojawieniu się w epoce zachodniego Oświecenia, przez dziesięciolecia zdominowała większość planety.

Niepokojące głosy i krytyka odezwały się pod koniec zeszłego stulecia, wraz z pojawieniem się takich zjawisk jak globalizacja i jednoświatowość. Krytyka ta dochodziła nie tylko ze strony przeciwników zewnętrznych -konserwatystów, marksistów i ludności tubylczej- ale zaczęła się też w obozie społeczności zachodniej. Badacze zauważyli, że współczesny szok globalizacji jest konsekwencją powszechnego liberalizmu, który sprzeciwia się wszelkim przejawom zróżnicowania.[1] Ostatecznym programem liberalizmu jest zniszczenie wszelkich różnic. Dlatego też liberalizm nie tylko podkopuje konkretne zjawiska kulturowe, ale też sam organizm społeczny. Logiką współczesnego zachodniego liberalizmu jest powszechny rynek, pozbawiony kultury innej niż procesy produkcji i konsumpcji.

 

Renesans eurazjatyzmu

Można wskazać na kilka motywów przewodnich obecnych w myśli eurazjatystów klasycznych – należy do nich przekonanie o konieczności reform politycznych przy jednoczesnym zachowaniu tradycji, w tym także tradycji duchowych (za ten aspekt ruch był krytykowany przez bolszewików). Po drugie – podkreślanie przekonania, że Rosja stanowi unikalną, samoistną cywilizację, nie należącą ani do Europy, ani do Azji, która, choć ma określone kontury geograficzne, nie ma granic wyznaczonych przez czynniki etniczne, religijne czy językowe. Po trzecie – uznawanie, że Rosja w dziedzinie modelu państwowości jest dziedziczką zarówno Bizancjum, jak i Złotej Ordy. Po czwarte – priorytet idei nad techniką (w szerokim tego słowa znaczeniu) i gospodarką, co Trubiecki opisywał pojęciem „ideokracja”. Gumilow organicznie uzupełnił ten program koncepcjami komplementarności (tzn. braterstwa narodów Eurazji opartego na głębokich podstawach kulturowych i duchowych, a nie na pragmatycznych interesach, jak w przypadku Europy), pasjonarności i etnogenezy. Współczesny neoeurazjatyzm dokonał reinterpretacji niektórych tez eurazjatyzmu klasycznego, biorąc poprawkę na zmianę historycznych punktów odniesienia, nowe materiały badawcze i opracowania naukowe. Klasyczny materiał uzupełniony został oryginalnymi materiałami autorów zachodnich, związanych z rozmaitymi kierunkami intelektualnymi: narodowym bolszewizmem, poststrukturalizmem, pewnymi elementami filozofii postmodernistycznej. Jako że twórca neoeurazjatyzmu w Rosji profesor Aleksander Dugin dał początek także szkole geopolitycznej w naszym państwie, toteż dzisiejszy ruch eurazjatycki zajmuje czołowe miejsce nie tylko w Rosji, ale także za jej granicami. Należy przy tym zauważyć, że formuje się pokolenie kontynuatorów myśli Dugina, do których należy moja skromna osoba.

Czarne sotnie, czerwone sztandary

Teza autora, inspirowana refleksją Ortegi y Gasseta zawartą w „Buncie mas”, zakłada, że marksistowskie i socjalistyczne komponenty rosyjskiego bolszewizmu są jedynie „historycznym kamuflażem” dla prawdziwie geopolitycznego i bardzo głębokiego historycznie procesu. Dla Agurskiego, Lenin stosował „podwójny język”. Jego prace ortodoksyjnie marksistowskie należy traktować jako dzieła public relations. De facto zgadzał się on z linią Aleksandra Hercena, który odrzucał Zachód i który wspierał inwazję Słowian na Zachodnią Europę. Od początku stulecia, Lenin i bolszewicy przypisywali sobie za cel uczynienie Rosji i Rosjan liderem światowej rewolucji. W tym ujęciu, narodowy bolszewizm stawał się rosyjsko-nacjonalistyczną ideologią, która mogła uczynić politykę sowieckiego systemu uzasadnioną z nacjonalistycznego punktu widzenia i nieuzasadnioną z punktu widzenia marksistów. Tak więc narodowy bolszewizm dokonał zamachu, aby Rosyjskie Imperium, scementowane komunistyczną ideologią, zdominowało świat.

Kaddafi jako tragiczny bohater Trzeciej Pozycji

Pierwszego września 1969 r. grupa oficerów armii libijskiej pod przywództwem dwudziestoośmioletniego pułkownika Muammara Kaddafiego obaliła króla Idrysa I, marionetkę Francuzów i Brytyjczyków. Nowe władze ogłosiły powstanie Libijskiej Republiki Arabskiej. Początkowo rewolucjoniści kierowali się ideami socjalizmu arabskiego i panarabizmu głoszonymi przez prezydenta Egiptu Dżamala Abdula Nassera. Ogłoszona w grudniu 1969 r. tymczasowa konstytucja jako najważniejsze zadanie państwa wskazywała dążenie do zjednoczenia Arabów. Ideały te legły u podstaw masowej partii politycznej – Arabskiej Unii Socjalistycznej. Głównym zadaniem partii było wzmocnienie poparcia mas dal rządu i zaangażowania ich w przeprowadzane na wielką skalę reformy. Głównymi partnerami zagranicznymi Libii stały się Egipt i Związek Radziecki. Rząd rewolucyjny oparł politykę wewnętrzną o zasady sprawiedliwości społecznej. Zlikwidowano amerykańskie i brytyjskie bazy wojskowe. Dokonano nacjonalizacji wszystkich spółek naftowych i zakończono współpracę gospodarczą i wojskową z firmami zagranicznymi.

Zniszczono kształt świata islamskiego

To wiele procesów, które należy rozpatrywać jednocześnie. Dochodzi do końca kryzys narodowych państw pokolonialnych, które dominowały w krajach arabskich, w północnej Afryce, począwszy od pierwszych lat XX wieku. Sto lat istniała narodowa pokolonialna państwowość, miały tam miejsce osobne etapy, kryzysy, próby zjednoczenia, ostatecznie jednak w całej tej strefie utrwalił się system narodowych autorytarnych na pół dyktatorskich reżymów.

Jeśli w przypadku Kaddafiego lub współczesnej Syrii mieliśmy do czynienia z reżymami narodowo-socjalistycznymi, to w pozostałych krajach, jak w Tunezji, gdzie usunęli Ben Alego, mieliśmy do czynienia z prozachodnimi, liberalno-demokratycznymi, kapitalistycznymi reżymami, z dyktaturami.

Horyzonty błotnej rewolucji

Po grudniowych wyborach do Dumy podniosła się fala tym razem poważnego protestu. Jej kulminacją stała się bezprecedensowa co do liczby uczestników (około stu tysięcy osób) i poziomu emocji, przeprowadzona w Moskwie na Placu Błotnym demonstracja, która wysunęła postulat powtórnego przeprowadzenia wyborów. Takiego masowego wystąpienia nie można już zapisać na konto kolejnych drobnych prowokacji karłowatej, prozachodniej, ultraliberalnej opozycji. Skala niezadowolenia przerosła wszystkie dotychczasowe protesty, choć sposób przeprowadzenia pikiety i główni występujący nie odpowiadali nowym realiom, powtarzając zupełnie nieatrakcyjną dla większości Rosjan proamerykańską, ultraliberalną demagogię. 

Tymczasem na Placu Błotnym i innych demonstracjach przeciwko rezultatom liczenia głosów nie sposób nie zauważyć jakościowo nowego sposobu reagowania społeczeństwa na wydarzenia polityczne w kraju. Jeśli władze przypiszą to, co się wydarzyło, wyłącznie na konto kolejnych „światowych zakulisowych gier” i pozostawią wszystko bez zmian, zaryzykują całkowitą klęskę za jakiś czas.

Misja Juliusza Evoli

Evola i Guenon to wzorcowe postacie tradycjonalizmu. Im więcej czasu mija , tym bardziej pokaźny kształt przybiera dzieło Włocha. Żaden z guenonistów – Burkhardt, Valsana, Schuon, nie wspominając o mniej istotnych, nie może choćby względnie równać się Evoli. Guenoniści powszednieją, stali się konformistami i masonami albo wpadli w niedorozwinięty umysłowo “new age”, lecz przypadek Evoli pozostaje pomnikiem ducha w tej ciemnej epoce.

Gdy trzeciopozycyjne reżimy odchodzą w przeszłość, mniej uwagi poświęcamy partyjnym działaczom i przywódcom, lecz postaci takie jak Evola jaśnieją coraz bardziej. I to wzejście wciąż trwa. Za dwadzieścia lat usłyszymy, że Hitler i Mussolini byli politykami, którzy żyli w erze Evoli oraz Heideggera -i podzielali (częściowo i na prymitywnym poziomie) ich poglądy.

Gwiazda Evoli wschodzi nad XXI wiekiem. Nowy tradycjonalizm wynika z jego uważnej i głębokiej lektury. Naszym zadaniem jest odczytać Evolę inaczej, na nowy sposób. Co to znaczy? Postarajmy się nakreślić kierunek owego odczytu jego tez.

Orion albo spisek bohaterów

W pracach Evoli poświęconych różnym zagadnieniom związanym z Tradycją i polityką, zawsze pojawiają się odniesienia do zasady zimna. Temat zimna pojawia się tu i ówdzie, nie zależnie od tego, czy przedmiotem tekstu jest tantra, sytuacja egzystencjalna „Człowieka Samotnego”, buddyzm zen, rycerskie misteria średniowiecznej Europy, sztuka nowoczesna czy uwagi autobiograficzne. „Zimno” i „dystans” wydają się być dwoma słowami najczęściej przewijającymi się w słowniku „Czarnego Barona”.

Bohater, z samej definicji, powinien być zimny. Jeśli nie oddzieli się od tych, którzy go otaczają, nie zamrozi w sobie ciepłej energii zwyczajnego człowieka, nie będzie mógł osiągnąć stopnia na którym dokonuje się tego, co Niemożliwe tj. stopnia który oddziela bohatera od zwykłego człowieka. Bohater musi opuścić ludzi i wędrować poza granicami bezpieczeństwa wytyczonymi przez społeczeństwo, tam gdzie wyją srogie, nieludzkie i przenikliwe wichry obiektywnej rzeczywistości. Ziemia i kamienie powstają przeciw królestwom roślin i zwierząt. Agresywna roślinność karmi się minerałami, a dzikie zwierzęta zawzięcie depczą rośliny. Żywioły znajdujące się poza społeczeństwem nie znają litości. Świat jest bogatą ucztą substancji, a jego korzenie łączą się z blokami kosmicznego lodu. Bohater jest zimny ponieważ jest obiektywny, akceptuje udział w sztafecie spontanicznych sił, wściekłych i bezlitosnych, uciekających od świata.

 

Strony