Aby przejść do wszechmocy sztucznej inteligencji, samą ludzkość należy pojmować jako wielki komputer, którego elementy jednak nie działają zbyt doskonale. Materializm, nominalizm, ewolucjonizm, filozofia analityczna (oparta na pozytywizmie logicznym), technokracja przygotowują do tego bazę teoretyczną (przekazywaną i wdrażaną poprzez naukę, edukację i kulturę). W pewnym sensie ludzkość, jaką reprezentuje współczesna nauka i filozofia, jest już sztuczną inteligencją, siecią neuronową. Sztuczna inteligencja jest ludzka w takim stopniu, w jakim myślenie ludzkości jest sztuczne, naśladowane przez epistemologie nowoczesności i ponowoczesności.
W pracach Evoli poświęconych różnym zagadnieniom związanym z Tradycją i polityką, zawsze pojawiają się odniesienia do zasady zimna. Temat zimna pojawia się tu i ówdzie, nie zależnie od tego, czy przedmiotem tekstu jest tantra, sytuacja egzystencjalna „Człowieka Samotnego”, buddyzm zen, rycerskie misteria średniowiecznej Europy, sztuka nowoczesna czy uwagi autobiograficzne. „Zimno” i „dystans” wydają się być dwoma słowami najczęściej przewijającymi się w słowniku „Czarnego Barona”.
Bohater, z samej definicji, powinien być zimny. Jeśli nie oddzieli się od tych, którzy go otaczają, nie zamrozi w sobie ciepłej energii zwyczajnego człowieka, nie będzie mógł osiągnąć stopnia na którym dokonuje się tego, co Niemożliwe tj. stopnia który oddziela bohatera od zwykłego człowieka. Bohater musi opuścić ludzi i wędrować poza granicami bezpieczeństwa wytyczonymi przez społeczeństwo, tam gdzie wyją srogie, nieludzkie i przenikliwe wichry obiektywnej rzeczywistości. Ziemia i kamienie powstają przeciw królestwom roślin i zwierząt. Agresywna roślinność karmi się minerałami, a dzikie zwierzęta zawzięcie depczą rośliny. Żywioły znajdujące się poza społeczeństwem nie znają litości. Świat jest bogatą ucztą substancji, a jego korzenie łączą się z blokami kosmicznego lodu. Bohater jest zimny ponieważ jest obiektywny, akceptuje udział w sztafecie spontanicznych sił, wściekłych i bezlitosnych, uciekających od świata.
Poszukujący usilnie nowej metafizyki na czasy Postmoderny Aleksander Dugin podążył w kierunku rozpatrzenia Chaosu jako dlań podstawy. Czyni to w przekonaniu o kryzysie dotychczasowej dominacji Logosu, co najpełniej obrazują drogi współczesnej filozofii. Według Dugina Chaos to matryca Logosu – drugi jest zawarty w pierwszym i ustawicznie wyłania się z jego wód. Chaos jest „zasadą” kobiecą, preontologicznym łonem właściwych form życia. Dopiero wyodrębnienie męskości z kobiecości pozwala uhierarchizować ludzki świat. W obliczu zmierzchu logocentryzmu proponuje Dugin zainteresować się perspektywą chaocentryczną, tak żeby w razie potrzeby móc doprowadzić do wyłonienia nowego porządku[i]. Wydaje mi się, iż w penetrowaniu otchłani Chaosu ktoś już rosyjskiego filozofa i geopolityka ubiegł. A może nawet nie tyle ubiegł, co tkwi w Chaosie od zawsze i nigdy nie umiał zdobyć się na uznanie zwierzchnictwa Logosu.
Z drugiej jednak strony, proces upadku społecznego w naszych czasach zaszedł już tak daleko, że normy rzeczywiście sakralnej cywilizacji praktycznie całkowicie zniknęły z pola widzenia, rozpuściły się w dalekiej przeszłości, oddzielonej od nas, od dzisiejszego człowieka, ścianą niezrozumienia, zapomnienia, zobojętnienia. Osiągalnymi historycznie stały się tylko te formy, które same w sobie niosą bądź to spróchnienie i rozkład, bądź to bakcyle nihilistycznego modernizmu. Dlatego często polityczna „skrajna prawica” jest dla prawdziwego tradycjonalisty zbyt „lewicowa”, w rzeczywistości, w której całe spektrum polityczne bezpowrotnie zmienia się w stronę przeciwległą sakralnym normom. W pewnym momencie „konserwatyzm” przestaje w jakimkolwiek stopniu korelować z prawdziwym tradycjonalizmem, tracąc więź z tym, co sakralne, i przeistaczając się w dodatek do antytradycyjnego systemu, zupełnie dla niego nieszkodliwy. W takich mrocznych okresach, Tradycjonalizm Integralny jednoznacznie zwiera się z Rewolucją, z tymi wszystkimi siłami politycznymi, które przeciwstawiają się (nieważne, z jakich powodów) zgrzybiałemu i nienaturalnemu systemowi. W ten oto sposób, tradycjonaliści przejść mogą od „skrajnej prawicy” ku skrzydłu „skrajnie lewicowemu”, rewolucyjnemu, a nawet „socjalistycznemu” i „komunistycznemu”, pozostając przy tym całkowicie konsekwentnymi i logicznymi w swoim postępowaniu. Jak powiadał Moeller van den Bruck, „rewolucji nie należy tłumić, ale z nich korzystać i im przewodzić”.
Każdy uczestniczy w naszej rosyjskiej polityce: mechanicy, intelektualiści, biurokraci, bezdomni, schizofrenicy, kobiety, szpiedzy i wielu innych. Można powiedzieć z pełnym przekonaniem, że nie ma tam reprezentacji tylko jednej klasy – robotników. Biorąc marksistowską demagogię na wiarę, rozwścieczeni „partiokraci” pierestrojki, z pewnych powodów, wpoili następujący dogmat w sumienia mas: robotnicy byli klasą rządzącą w czasie całego okresu sowieckiego i teraz powinni oni zostać wyrzuceni z polityki, zapomniani, zmarginalizowani. A zachodnie społeczeństwa, co wielu rosyjskich polityków próbuje skrupulatnie skopiować, zwycięsko uporały się z klasa robotniczą usuwając ją z areny politycznej. Gdy dominacja kapitału stała się totalna i kapitalizm przeszedł od swojej fazy industrialnej do informacyjnego, post-industrialnego społeczeństwa, podstawowa grupa: Robotnik, Producent, Stwórca całej obiektywnej rzeczywistości życia ludzkiego została całkowicie wymazana z migających ekranów komputera i ze zdradliwych neonów reklamowych.
Nadszedł czas by ujawnić prawdę, by otwarcie wskazać na duchową esencję tego co przeciętni ludzie o niewolniczej mentalności uznają za "polityczny ekstremizm". Mieszaliśmy im w głowach zmieniając obiekty naszych politycznych sympatii, kolory sztandarów naszych bohaterów, zmieniając ogień w lód, "prawicowość" w "lewicowość" i z powrotem. Wszystko to było tylko intelektualnym przygotowaniem do wojny, pewnego rodzaju ideologiczną rozgrzewką.
Odstraszaliśmy i przyciągaliśmy zarówno ekstremalnych lewicowców jak i ekstremalnych prawicowców, a teraz jedni i drudzy są zbici z tropu, stracili punkt odniesienia. Doskonale. Wielki Jewgienij Gołowin zwykł mawiać: "ten który postępuje wbrew prawom dnia, nie powinien bać się nocy". Nie ma nic przyjemniejszego niż uczucie kiedy ziemia ucieka ci spod nóg. To pierwsze doświadczenie latania. Zabije robaka. Wzmocni anioła.